wtorek, 3 stycznia 2012

Defilada

          Niedawne wydarzenie jakim była śmierć Kim Dzong Ila pokazały całemu światu sceny rozgrywające się w Pjonjangu – stolicy Korei Północnej. Ukazywały one niewyobrażalny żal i lament tamtejszego społeczeństwa po stracie swojego przywódcy. Trudno określić czy jest on szczery czy udawany. Częściową odpowiedź na to pytanie odnalazłem w dokumencie Andrzeja Fidyka pt. Defilada.


Film powstał w 1989 roku. Ukazuje uroczyste obchody 40-tej rocznicy powstania Koreańskiej Republiki Ludowo – Demokratycznej, a także elementy życia codziennego Koreańczyków. Tak naprawdę ukazuje on olbrzymi wymiar zjawiska kultu jednostki. Ówczesny prezydent państwa Kim Ir Sen oraz jego syn i następca Kim Dzong Il są otaczani boską czcią. Pierwszymi przedmiotami z jakimi dzieci stykają się w przedszkolu są: dzieciństwo Wielkiego Wodza i dzieciństwo Umiłowanego Przywódcy. Dopiero w kolejnych etapach edukacji najmłodsi zaczynają się uczyć tak oczywistego przedmiotu jak język ojczysty. Na każdym etapie odbiorca jest zasypywany informacjami o prezydencie Korei Północnej jako najmądrzejszym, najhojniejszym, najwspanialszym człowieku jakim nosiła Ziemia. W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że obraz został stworzony w celach propagandowych. Niestety polityka wobec obcokrajowców zabrania rejestrowania tego, co jest ważne z punktu widzenia autora. Każdy zagraniczny turysta otrzymuje prywatnego przewodnika, którego zadaniem jest dbanie, aby nic co psuje wizerunek kraju nie wyszło poza jego granice. Obecnie niewielkie rozmiary sprzętu nagrywającego są duże mniejsze i łatwiej „przemycić” nagrany ukradkiem film, lecz niemal ćwierć wieku temu było to niemożliwe.


To co działo się na ulicach Pjongjangu po śmierci dyktatora trudno ocenić. Ludzie, którym od pierwszych lat życia było wpajane, że przywódca ich kraju jest naj, może być trudno pogodzić się z odejściem „wodza”. Jednak nie należy zapominać o istniejących w Korei Północnej obozach pracy i ogromnym odsetku społeczeństwa zajmującego się niczym innym jak donosicielstwem. Niewłaściwe spojrzenie na wszechobecny portret któregoś z Kimów może ściągnąć na zwykłego obywatela i całą jego rodzinę straszliwe represje. O tym co tak naprawdę odczuwają Koreańczycy najprawdopodobniej nigdy się nie dowiemy. Może ten żal jest szczery? A może są to łzy szczęścia i nadziei, że kolejny przywódca poprawi los swoich podwładnych. Marne są na to szanse, ale to niestety wiemy tylko my. Oni najpewniej będą zasypywani informacjami o boskości kolejnego Kima z jedynej na świecie komunistycznej dynastii.

Wszystkim zainteresowanym polecam filmy dokumentalne o Korei Północnej:
Korea Północna. Kraj cichej śmierci - http://www.youtube.com/watch?v=h9HyNO2UZOY&feature=related

Marek Piszczałka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz