wtorek, 14 lutego 2012

KAŻDY MA SWOJĄ OKAZJĘ

       Oto nastał dzień, który po raz kolejny rozgrzał moją ścianę na portalu społecznościowym. 14 lutego popularnie zwany Walentynkami, jak się okazuje, nie jest wyłącznie świętem zakochanych. Tysiące oczekujących memów czyha na znudzonych zajęciami studentów, zmęczonych pracą urzędników i całą rzeszę internautów, którzy z nieodpartą ochotą nieświadomego spamowania zasypią swoich znajomych górą mniej lub bardziej ciekawych informacji. Przy okazji tego „magicznego” dnia dowiedziałam się, że czterdzieści procent moich znajomych jest przeciwko Walentynkom, trzydzieści procent ma to głęboko w poważaniu, a kolejnych dwadzieścia rozpisuje się na temat swojej ogromnej miłości i wszędzie gdzie się da wstawia serduszka i buziaki z tej okazji. Pięć procent życzy szczęścia i miłości wszystkim dookoła i zastanawia mnie jedynie co się stało z resztą, która tego dnia zazwyczaj milczy. Śmiem podejrzewać, że tylko Oni naprawdę świętują tego dnia, nie bacząc na resztę świata. Dajmy jednak spokój zakochanym, niech tam sobie świętują co mają świętować. Ja tymczasem zaczynam pakować walizki, bo zarezerwowałam już rejs na bezludną wyspę. Już śpieszę z wyjaśnieniem dlaczego. Rozpętała się bowiem, moi drodzy, trzecia wojna światowa i zaczynam się obawiać, że będę jej ofiarą. Ci, którzy szczerze nienawidzą walentynek protestują, a zapatrzeni w jedyne święto zakochanych nie pozostawiają na pierwszych suchej nitki.

I to tylko jeden z przykładów. Niech Wam będzie, nie będę tutaj siać paniki, ale żeby nie było, że nie ostrzegałam.  Powiedzmy, że troszeczkę zmienię temat. Wielu uważa portale społecznościowe za swoje pamiętniki, albo co gorsza dzienniki. Nie, jestem znowu taką egoistką, ale, za przeproszeniem, co mnie obchodzi, że moja znajoma właśnie wróciła z zakupów, podczas których znalazła piękny kalafior i zaraz zrobi zupę warzywną, którą, no cóż niestety, zje sama.  Albo znajomy, który żali się wszem i wobec, że miał ciężki dzień w pracy… nie on jeden. I oto dochodzimy znowu do ekscytującego czternastego lutego. Kiedy kilka osób oświadczy wszem i wobec, że:


może być śmiesznie, ale jeśli cała masa udostępnia link do tego samego memu, może się to zrobić irytujące.  Tak, tak, wiem, że wielu jest tym rozbawionych i czuje potrzebę podzielenia się tym ze wszystkimi. Zarówno przyjaciółką lub przyjacielem jak i koleżanką ze szkolnej ławki, znajomym z poprzedniej pracy oraz dzieckiem sąsiadki. Ach ta mentalność… ale muszę się przyznać, że mnie też ogarnęła salwa śmiechu i poczułam tą moc, która pokierowała moimi palcami na ikonę udostępnij. Oto winowajca:

Nie ukrywam, że zdaję sobie sprwę z tego, iż każda rzecz budzi inne emocje i uczucia u różnych ludzi. Jedni podchodzą do czegoś bardzo żywiołowo (patrz wyżej) inni dość neutralnie:

Jednak nikt poza Królem Julianem nie próbuje załagodzić sporu. Oczywiście robi On to na swój sposób, ale skuteczności można mu pozazdrościć.

Król Julian nie myli się również tym razem. Człowieki bywają durne. Nikt nikomu ust na siłę nie zamyka, każdy ma prawo do swoich opinii, ale nie rozumiem, dlaczego psujemy sobie nawzajem wyjątkowość tego dnia. 

Rację przyznam tym, którzy celebrują swoją miłość każdego dnia .Po co się szarpać, jak kochać to bez przerwy. Nikt nikumu nie będzie przecież żałował.

Niezależnie od tego ile osób świętuje Walentynki, ile Dzień Murarza, Światowy Dzień Padaczki, imieniny Cyryla albo Metodego, czy wreszcie Dzień Króla Juliana, każdy ma w sobie jakąś cząstkę miłości
i czasem chciałby się nią podzielić. Często dzień taki jak 14 lutego jest świetną okazją, żeby powiedzieć komuś coś pozytywnego, zrobić w czyimś kierunku miły gest, a może nawet wyznać miłość. W każdym razie


Dodam tylko, że dzień moich urodzin jest Dniem Całowania Dziewczyn. I w związku z powyższym w tym roku zrobię mały psikus moim znajomym. Nie będę egoistką. Dniem Całowania Dziewczyn się podzielę, a urodziny będę świętować tydzień wcześniej. W końcu ileż można czekać na prezenty!

Patrycja Łuszczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz